Daniel Baliński i Marcin Solarek

Na skróty

KIEDY ZACZĘLIŚCIE PRZYGODĘ Z BRANŻĄ DEKARSKĄ?

Daniel BALIŃSKI: W połowie lat dziewięćdziesiątych.
Marcin Solarek: Tak to było, mniej więcej.

JAK TO SIĘ STAŁO, ŻE JESTEŚCIE W TYM ZAWODZIE?

U mnie to był duży przypadek. Zaczynałem, można powiedzieć, w podstawówce. Zdecydowały wakacje, potrzeba zarobienia pieniędzy i tak zostało.
DB: U mnie też przypadek, gdzieś po prostu sąsiad mnie poprosił o pomoc przy pracy na dachu, no i tak to się zaczęło. Później była praca u kogoś, a potem, bardzo szybko, na własny rachunek. Po kilku dniach!

CZY RYNEK ZMIENIŁ SIĘ OD TEGO CZASU? W JAKI SPOSÓB?

DB: Bardzo się zmienił. Doszły nowe technologie, wiele rzeczy się zmienia, rynek materiałów dachowych cały czas się rozwija, wszyscy prą do przodu.

CO CHCIELIBYŚCIE PRZEKAZAĆ SOBIE 20 LAT TEMU?

DB: Tę wiedzę, którą mamy teraz. I umiejętności.
MS: Ciężko nawet wymienić, to jest olbrzymia wiedza zdobywana przez wiele lat.

CZYM RÓŻNIĄ SIĘ ZLECENIA, KTÓRE OTRZYMUJECIE TERAZ OD TYCH Z POCZĄTKÓW WASZEJ KARIERY?

DB: Są coraz trudniejsze, to są coraz bardziej skomplikowane dachy, wymagające dużo wiedzy i wysiłku.
MS: Trafiamy też do innej grupy klientów, którzy powierzają nam złożone realizacje.

W CZYM SPECJALIZUJE SIĘ WASZA FIRMA?

MS: Głównie dachówka ceramiczna, karpiówka i rąbek stojący, prawdziwy, nie z maszyny, a „klepany” ręcznie.
DB: Naszą specjalizacją są trudne dachy.

CO WYRÓŻNIA WASZĄ FIRMĘ NA RYNKU?

DB: To, że jesteśmy małą, niszową firmą. Zajmujemy się tylko wymagającymi realizacjami. Na to postawiliśmy – na jakość, nie na ilość. Poza tym dachy to nasza pasja.
MS: Staramy się każdą realizację doprowadzić do momentu, żebyśmy nie tylko my byli zadowoleni, ale klient również.
DB: To jest powiązane, nie może tak być, żeby klient był niezadowolony.

W JAKI SPOSÓB UZUPEŁNIACIE SIĘ W PRACY I DZIELICIE OBOWIĄZKAMI?

DB: Każdy lubi robić inne rzeczy na dachu, czy też związane z firmą i w ten sposób nasze obowiązki dzielą się naturalnie.

DLACZEGO ZDECYDOWALIŚCIE SIĘ ROZPOCZĄĆ SZKOLENIA BRANŻOWE? KIEDY TO SIĘ ZACZĘŁO?

DB: Od samego początku naszej pracy na dachu staraliśmy się dotrzeć do jak największej ilości wiedzy. To wtedy nie było łatwe.
MS: Na początku trzeba było wyszukiwać te szkolenia. Teraz, poza szkoleniami, jest bardzo dużo wiedzy w internecie, z której można skorzystać.
DB: Dzisiaj jest dużo łatwiej.

CZY INTERNET JEST RZETELNYM ŹRÓDŁEM WIEDZY DLA DEKARZY?

DB: Różnie to bywa, często wymaga weryfikacji.
MS: Można znaleźć rzetelną wiedzę, jak najbardziej.
DB: Jeżeli się do niej chce i umie dotrzeć. Trzeba po prostu logicznie myśleć.

CZY NIE OBAWIACIE SIĘ, ŻE DZIELENIE SIĘ WIEDZĄ TO TAK NAPRAWDĘ SZYKOWANIE SOBIE KONKURENCJI?

DB: Myślę, że nie. Ktoś musi robić te dachy.
MS: Ktoś, kto będzie chciał tę wiedzę znaleźć, zrobi to bez żadnego problemu, dotrze do niej. Jeżeli dotrze do tej wiedzy i będzie robił dachy dobrze, to nie będzie dla nas konkurencją.

JAK OCENIACIE MŁODYCH ADEPTÓW W ZAWODZIE?

DB i MS: Niestety brakuje ich, zdecydowanie.
DB: Zbyt mało ludzi chce pracować na dachu. Takie mamy spostrzeżenie.
MS: W Łodzi przez trzy lata z rzędu ciężko było stworzyć klasę dekarską.

CZEGO MOŻNA SIĘ NAUCZYĆ PODCZAS WASZYCH SZKOLEŃ?

MS: Na pewno blacharstwa. Wszystko zależy od tematu konkretnego szkolenia.
DB: Wykonywania dachów w technologiach takich, jak dachówka czy blacha, montażu ocieplenia nakrokwiowego. Trochę tych szkoleń przeprowadziliśmy…

JAKI JEST WASZ NAJWIĘKSZY SUKCES?

DB: To, że od lat robimy te dachy. I to nieustannie!
MS: Może to, że jesteśmy tyle lat w tym razem. Pracujemy w tym składzie już ponad czternaście lat.

JAKIE WARTOŚCI POWINNY PRZYŚWIECAĆ FIRMIE DEKARSKIEJ?

DB: Rzetelność, dokładność przede wszystkim.
MS: Uczciwość.

JAK WYGLĄDA SZKOLENIE U WAS?

MS: To oczywiście zależy od szkolenia, na przykład w przypadku szkoleń z ociepleń nakrokwiowych, podzieliliśmy się na grupy. Daniel szkolił swoją, ja swoją. Na szkoleniu z pokryć wstępnych, uzupełnialiśmy się – mieliśmy większe stoiska, gdzie w jednym miejscu znajdowała się większa grupa.
DB: Staramy się po prostu dostosować do zagadnienia, które mamy przedstawić.

W JAKI SPOSÓB NAJLEPIEJ PRZEKAZYWAĆ WIEDZĘ ADEPTOM W TEJ BRANŻY?

MS: Przede wszystkim przez pokazywanie.
DB: Pokazywanie w sposób praktyczny, jak dany element należy wykonać. To najbardziej przemawia do ludzi.

JAK SPRAWIĆ, ABY BYĆ SŁUCHANYM?

DB: Przede wszystkim trzeba mówić ciekawie. Gdy zobaczą, że ktoś, kto im coś pokazuje, umie to robić, wtedy ten kontakt jest dużo łatwiejszy.

CO POLECILIBYŚCIE ZROBIĆ OSOBOM, KTÓRYM NAUKA PRZYCHODZI Z TRUDEM?

MS: Trzeba pamiętać o wytrwałości i cierpliwości, wszystkiego można się z czasem nauczyć.
DB: To wymaga samozaparcia, żeby robić dachy.

JAKA JEST WASZA RECEPTA NA SUKCES W BRANŻY DEKARSKIEJ?

MS: Chyba właśnie znalezienie tej niszy. My na przykład, robimy dachy bardziej skomplikowane, trudne, może nawet takie, których nikt nie chce robić.
DB: Dokładnie, znaleźć sobie niszę – nie da się robić wszystkich dachów. Trzeba się w czymś wyspecjalizować. Ktoś, kto będzie robił dachy zielone, na pewno nie będzie robił dachów rąbku. To jest według mnie oczywiste. Specjalizacja jest ważna, aby po prostu w czymś być dobrym, żeby znaleźć coś dla siebie.

W JAKI SPOSÓB RADZICIE SOBIE Z NIEZADOWOLENIEM KLIENTA?

DB: Trudne sytuacje zdarzają się bardzo rzadko.
MS: Nasza wycena jest wyższa niż przeciętna na rynku, a czasami nawet dużo wyższa. Możemy więc sobie pozwolić na to, by zostać na dachu dłużej i dopracować każdy element, zrobić go lepiej tak, żeby nie było żadnych zastrzeżeń. Nie musimy gonić z czasem, uciekać dalej.

JAKIE MACIE DALSZE PLANY NA ROZWÓJ FIRMY?

DB: Robić to, co robimy, inwestować w sprzęt.
MS: W związku z tym, że nie ma zbyt wielu chętnych do pracy na budowie, trzeba nadrabiać dobrym sprzętem, żeby tę pracę pchnąć do przodu.

CZY WYKORZYSTUJECIE W SWOJEJ PRACY BIEŻĄCEJ NOWE TECHNOLOGIE?

DB: Pewnie, że tak, chociażby te ocieplenia nakrokwiowe. To jest dosyć nowa technologia, rzecz, która pojawiła się w Polsce około ośmiu, dziewięciu lat temu i nie była zbyt znana. W ciągu ostatnich pięciu lat to się zmieniło. Opracowaliśmy swoją metodę wykonywania takich ociepleń, opiera się ona w głównej mierze na logice, można powiedzieć, że to jest nasz mały sukces, bo sami na to wpadliśmy.

CZY WASZA PRACA MA WPŁYW NA ŻYCIE RODZINNE?

MS: Pewnie, że tak. Przecież większość życia spędza się w pracy. Poza tym, że robimy dachy, działamy w stowarzyszeniu dekarzy. Spotykamy się z kolegami i ich rodzinami, jeździmy na wyjazdy integracyjne, na przykład takie o nazwie: „Grzyby, Ryby, Rowery”. Niestety była susza, więc żadna z dwudziestu osób nie zebrała grzybów, ale wypad na ryby, wycieczka rowerowa i spacer po lesie się udały. DB: Staramy się integrować to środowisko dekarskie.
MS: Można powiedzieć, że nasza praca wpływa pozytywnie na życie rodzinne i osobiste, bo dzięki dekarstwu się znamy.

CZY SPOTKALIŚCIE SIĘ Z JAKIMIŚ STEREOTYPAMI NA TEMAT DEKARZY?

DB: Wiele jest takich stereotypów, chociaż teraz to się trochę zmienia. Kiedyś często ignorowało się ludzi robiących pokrycia z papy, tak zwane „papolepy”, jakieś dziwne określenia. Tak naprawdę trzeba umieć to zrobić i dzisiaj jest coraz więcej ludzi, którzy umieją robić to na naprawdę dobrym poziomie, bo do niedawna tak nie było.
MS: Wizerunek budowlańca z fioletowym nosem trochę się zmienił i chyba nie ma takich ekip, przynajmniej my mało takich widzimy.
DB: Ci ludzie do nas nie docierają, nie ma ich ani na szkoleniach, ani w stowarzyszeniu.

TO ZASŁUGA DEKARZY?

DB: Postrzeganie dekarzy się zmienia. Staramy się przede wszystkim inaczej rozmawiać z inwestorem, nie stawiać się na niższej pozycji. Staramy się też przedstawić firmę w jak najlepszym świetle. Chociaż w zasadzie nie musimy tego robić. Ludzie na nas czekają, czasami nawet rok, żebyśmy zrobili im dach.
MS: Przychodząc na pierwsze spotkanie wiemy, że inwestorzy już sprawdzili w internecie, jak wygląda nasza praca i wiedzą o nas sporo, zanim się spotkamy.

JAK OCENIACIE KONKUROWANIE CENĄ?

DB: To jest bardzo złe podejście. Aby rozwijać swoją firmę, pracować na dobrym sprzęcie, dobrymi narzędziami, trzeba mieć środki na inwestycje. Trzeba też poświęcić więcej czasu na pracę na dachu, wtedy efekt będzie lepszy.
MS: Pracownicy też chcą zarabiać pieniądze na odpowiednim poziomie, żeby zostawało im ich nieco więcej, nie tylko na chleb. Dobra robota musi dobrze kosztować.

JAK OCENIACIE KONKUROWANIE JAKOŚCIĄ?

DB: To jak najbardziej ma sens, powinno się przede wszystkim konkurować jakością.

W JAKI SPOSÓB PRZEKONUJECIE INWESTORÓW DO WASZYCH USŁUG?

MS: Tak, jak mówiłem wcześniej, nieraz inwestor zanim do nas trafi, dużo o nas wie i widział już rezultaty naszej pracy. Zawsze przedstawiamy nasze realizacje i referencje.
DB: To raczej dziś trafia do ludzi i po prostu widzą jak wyglądają te dachy.
MS: Pokazujemy zdjęcia szczegółów, fragmenty dachu z bliska.
DB: Zdjęcia realizacji pomagają w promowaniu swojej firmy. Trzeba dokumentować, co się robi. To powinny być zdjęcia pokazujące detal, bo to często detal jest elementem, który tak naprawdę, w tych wszystkich czasopismach dekarskich, interesuje naszych kolegów. Sami jesteśmy takimi maniakami, że potrafimy się zatrzymać przy jakiejś budowie, żeby zobaczyć jak coś jest zrobione. Tego brakuje w prasie branżowej. Pojawiło się za to dużo forów internetowych i grup na Facebooku, gdzie te detale są pokazywane z bliska i to nas cieszy.

ULUBIONY ŻART BRANŻOWY?

DB: Boże spraw, żeby żona po mojej śmierci nie sprzedała tych wszystkich narzędzi blacharskich za tyle, ile powiedziałem, że kosztują.